Chemia to dziś filar systemu bezpieczeństwa państwa – rozmowa z dr. inż. Tomaszem Zieliński, Prezesem Zarządu PIPC

– Transformacja klimatyczna, wojna, kryzysy energetyczne i surowcowe redefiniują znaczenie bezpieczeństwa gospodarczego. Przemysł chemiczny, dotąd postrzegany głównie przez pryzmat produkcji, coraz wyraźniej ujawnia swoją rolę jako element systemu bezpieczeństwa państwa – o tym, co to oznacza w praktyce – i dlaczego stawka dla Polski jest dziś wyjątkowo wysoka – mówi dr inż. Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego w rozmowie z Marcinem Przygudzkim, Dyrektorem Pionu Projektów i Komunikacji w PIPC na łamach drugiego numeru Magazynu Polska Chemia w 2025 r.
MP: Panie Prezesie, Kongres Polska Chemia otwiera kolejny ważny rozdział w debacie o roli przemysłu w państwie. Dlaczego hasła „Bezpieczeństwo – Konkurencyjność – Przyszłość” są dziś aż tak aktualne?
TZ: Ponieważ nie da się ich już traktować osobno ani abstrakcyjnie. Jeszcze kilka lat temu można było mówić o bezpieczeństwie w kontekście obrony narodowej, o konkurencyjności jako domenie rynku, a o przyszłości jako czymś odległym i nieuchwytnym. Dziś te pojęcia stają się nierozerwalne. W sytuacji, gdy w Europie trwa wojna, dostawy energii i surowców są niepewne, a koszty transformacji klimatycznej rosną w zawrotnym tempie, zaczynamy rozumieć, że bezpieczeństwo to nie przywilej, lecz fundament. Konkurencyjność bez odporności i suwerenności to pusty slogan. A przyszłość? To projekt, który trzeba świadomie zaplanować – i to teraz, nie później.
MP: Przemysł chemiczny znajduje się w centrum tej debaty. Jaką rolę odgrywa dziś w kontekście bezpieczeństwa?
TZ: Przemysł chemiczny to nie tylko sektor produkcyjny. To system naczyń połączonych, który umożliwia funkcjonowanie praktycznie wszystkich kluczowych obszarów państwa. Wyobraźmy sobie kraj bez dostępu do paliwa, leków, tworzyw, środków ochrony roślin, komponentów elektronicznych, materiałów izolacyjnych czy chemii budowlanej. Taki kraj nie tylko nie poradzi sobie w kryzysie – on nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w czasach pokoju. Chemia jest fundamentem nowoczesnej medycyny, transportu, energetyki, rolnictwa, obronności i technologii. Dlatego z pełnym przekonaniem mówię: przemysł chemiczny to element systemu bezpieczeństwa państwa, tak samo istotny jak energetyka, system ochrony zdrowia czy wojsko. Jego marginalizacja czy przeniesienie produkcji poza Europę to nie oszczędność tylko strategiczny błąd.
MP: Czy zatem redefinicja pojęcia bezpieczeństwa to konieczność?
TZ: To nie tylko konieczność – to jedno z kluczowych zadań naszych czasów. Żyjemy w epoce niepewności geopolitycznej, ekonomicznej, klimatycznej. Co kilka lat doświadczamy wstrząsów, które wystawiają państwa, firmy i społeczeństwa na poważne próby. Pandemia pokazała, jak bardzo potrzebujemy własnych zasobów w obszarze ochrony zdrowia. Wojna w Ukrainie uświadomiła nam zależność od zewnętrznych źródeł energii i surowców. Kryzys półprzewodników przypomniał, że globalizacja bez zabezpieczeń prowadzi do paraliżu produkcji. Dlatego redefinicja bezpieczeństwa nie jest akademickim ćwiczeniem – to nasza odpowiedź na pytanie, jak zapewnić stabilność i ciągłość życia społecznego i gospodarczego? Przemysł chemiczny jest tu absolutnie kluczowy, ponieważ zasila wszystkie inne filary nowoczesnego państwa.
MP: W jakiej kondycji znajduje się dziś polski przemysł chemiczny?
TZ: Z jednej strony mamy mocne podstawy – silne przedsiębiorstwa, kompetencje, inwestycje, wieloletnie doświadczenie. Polskie firmy chemiczne z powodzeniem konkurują na rynkach europejskich. Ale z drugiej strony – skala presji, z jaką się mierzymy, jest ogromna. Transformacja energetyczna, Zielony Ład, gwałtowne zmiany cen energii, napływ tańszych produktów z Azji, wojna celna – to wszystko nakłada się na siebie i wymaga gigantycznych nakładów finansowych, często po to, by zachować obecne moce produkcyjne, a nie je rozbudowywać. W takiej sytuacji przemysł potrzebuje nie wsparcia ad hoc, ale długofalowej, stabilnej polityki przemysłowej. Potrzebuje jasnych reguł, przewidywalności regulacyjnej i partnerskiego podejścia państwa. Bez tego nie tylko nie obronimy konkurencyjności, tylko po prostu oddamy ją walkowerem.
MP: Gdzie widzi Pan dziś największe zagrożenia?
TZ: Największe zagrożenie to utrata suwerenności – energetycznej, produkcyjnej, technologicznej. Jeśli nie będziemy w stanie produkować kluczowych chemikaliów, półproduktów, komponentów, staniemy się zależni od państw trzecich, które mogą kierować się zupełnie inną logiką niż wspólnota europejska. Kolejne zagrożenie to rozproszenie unijnej polityki przemysłowej. Jeśli nie stworzymy realnych mechanizmów chroniących nasz przemysł przed nieuczciwą konkurencją, Europa z producenta zamieni się w importera i konsumenta. I wreszcie, brak dostatecznej odwagi inwestycyjnej i strategicznego myślenia. Musimy patrzeć 20 czy 30 lat do przodu i planować przyszłość polskiego przemysłu z wyprzedzeniem. Jeśli tego nie zrobimy, obudzimy się w rzeczywistości, w której jedyne, co będziemy mogli robić, to składać zamówienia poza UE.
MP: A suwerenność technologiczna? Czy w dzisiejszym świecie to realny postulat?
TZ: To nie postulat, to konieczność. Oczywiście nie chodzi o pełną autarkię, ale o zdolność do produkowania kluczowych elementów krajowego bezpieczeństwa. W sytuacji kryzysu musimy być w stanie działać, a nie czekać na dostawy. Suwerenność oznacza sprawczość, możliwość podjęcia decyzji i ich realizacji niezależnie od zewnętrznych warunków. W świecie, gdzie dostęp do technologii staje się bronią geopolityczną, posiadanie własnych zdolności produkcyjnych jest warunkiem przetrwania, a nie przejawem ambicji.
MP: Czy Kongres ma być miejscem, w którym padną konkretne postulaty?
TZ: Kongres to od 12 lat przestrzeń dialogu, ale dziś ten dialog musi być odważniejszy, bardziej stanowczy i rzeczowy niż kiedykolwiek wcześniej. Nie chcemy skupiać się wyłącznie na interesie sektora chemicznego. Chcemy rozpocząć szerszą debatę o tym, czym tak naprawdę jest dziś bezpieczeństwo gospodarcze. Jaką rolę powinno odgrywać państwo – regulatora, inwestora, partnera? Jak chronić strategiczne gałęzie przemysłu w realiach globalnej konkurencji? I przede wszystkim, co musimy zrobić wspólnie: biznes, administracja, nauka, by zaprojektować przyszłość zamiast ją improwizować. Kongres to moment, w którym przestajemy zadawać pytanie, czy przetrwa przemysł chemiczny. Zaczynamy pytać, czy Polska przetrwa bez niego. Musimy przystąpić do wspólnego działania, bo przyszłość Polskiej Chemii i przyszłość bezpiecznej Polski są ze sobą nierozerwalnie związane.
Materiał został opublikowany w Magazynie Polska Chemia 2/2025, który można pobrać tutaj.