Część firm z naszej branży nie funkcjonuje na sto procent. Priorytetem jest przetrwanie – Prezes Zarządu PIPC w rozmowie dla Strefy Biznesu

Najważniejszym wyzwaniem dla firm z branży chemicznej jest dziś utrzymanie się na rynku. Kluczowym problemem pozostaje ogromna, tania konkurencja spoza Europy — przede wszystkim z Azji, głównie z Chin, ale również z innych regionów świata – powiedział dr inż. Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego w rozmowie z red. Agnieszką Kamińską ze Strefy Biznesu.
Od dłuższego czasu część przedsiębiorstw z branży chemicznej nie funkcjonuje na sto procent swoich możliwości
Strefa Biznesu (SB): W jakiej sytuacji jest teraz branża chemiczna? Niedawno Qemetica ogłosiła zwolnienia pracowników w jednym ze swoich zakładów. Czy takich firm jest więcej?
dr inż. Tomasz Zieliński (TZ): Na razie firmy raczej wstrzymują się z decyzjami o nowych zatrudnieniach, czekając na poprawę sytuacji w branży, niż zapowiadają duże zwolnienia. Nie mamy póki co do czynienia z zamykaniem zakładów, ale z ograniczaniem skali działalności. Od dłuższego czasu część przedsiębiorstw nie funkcjonuje na sto procent swoich możliwości. Utrzymująca się od kilku lat trudna sytuacja branży chemicznej wynika przede wszystkim z wysokich kosztów energii oraz konieczności dostosowania się do surowych regulacji unijnych związanych m.in. z transformacją energetyczną. Problem pogłębia tania, często nieuczciwa konkurencja spoza Unii Europejskiej.
SB: Który segment w branży chemicznej boryka się z największymi trudnościami?
TZ: W najtrudniejszej sytuacji znajdują się najbardziej energochłonne gałęzie przemysłu chemicznego – mam tu na myśli m.in. producentów nawozów mineralnych czy sody. Pozytywną wiadomością jest natomiast fakt, że od 1 lipca zaczęły obowiązywać unijne cła na nawozy mineralne z Rosji i Białorusi. Dla Polski, która jest jednym z największych importerów tych produktów, to rozwiązanie ma szczególne znaczenie. Dodatkowo duże trudności przeżywa sektor produkcji tworzyw sztucznych, w największym stopniu będący po presją tanich produktów napływających spoza Europy.
SB: Czy cła to jedyne rozwiązanie, które może pomóc branży?
TZ: Cła to jeden z wielu możliwych elementów ochrony rynku. Istotne byłyby również sankcje produktowe wobec nieuczciwej konkurencji, ale ich wprowadzenie wymaga zgody większości państw członkowskich UE, co jest trudne do osiągnięcia. Jednym z obiecujących mechanizmów jest też tzw. podatek graniczny (CBAM), który ma wyrównywać koszty środowiskowe wobec tych producentów spoza UE, którzy mają wyższy ślad węglowy i nie ponoszą tak wysokich kosztów transformacji energetycznej, jak producenci unijni. Ale jego rewizja trwa i zobaczymy niebawem czy faktycznie Komisja zaproponuje dobre i skuteczne narzędzie. Dobrym rozwiązaniem byłyby też instrumenty finansowego wsparcia dla firm najbardziej obciążonych kosztami tej transformacji. W szeroko pojętym interesie Unii Europejskiej leży ochrona wspólnego rynku, w tym przemysłu chemicznego jako branży strategicznej, co wymaga natychmiastowych działań. Jest to zadanie trudne, ale powinno być bezwzględnym priorytetem Komisji Europejskiej w najbliższym czasie.
W dialogu z Brukselą administracja krajowa powinna aktywnie wspierać kluczowe sektory, które budują naszą gospodarkę
SB: Nie tylko instytucje unijne powinny podjąć działania w kierunku ochrony branży, ale też poszczególne państwa. Co może zrobić nasz rząd?
TZ: Państwowe wsparcie musi być zgodne z prawem UE, aby uniknąć niedozwolonej pomocy publicznej. Musi też mieć charakter długofalowy, a nie ograniczać się do jednorazowych działań. Na zakończenie prezydencji Polski w Radzie UE zebraliśmy postulaty branży chemicznej i przekazaliśmy je na ręce przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Dotyczą one przede wszystkim ochrony rynku, wyrównania warunków konkurencji i wprowadzenia sprzyjających regulacji, uwzględniających specyfikę poszczególnych regionów Unii Europejskiej. Apel o wsparcie przemysłu chemicznego wystosowaliśmy również do premiera Donalda Tuska. W zeszłym roku opublikowaliśmy też Manifest Polskiej Chemii. Dokument ten kompleksowo omawia działania, które należy podjąć zarówno na poziomie unijnym, jak i krajowym, żeby odbudować konkurencyjność polskiego przemysłu chemicznego.
W dialogu z Brukselą administracja krajowa powinna aktywnie wspierać kluczowe sektory, które budują naszą gospodarkę – przypomnę, że przemysł odpowiada za około 20% PKB naszego kraju. Należy podkreślać, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polska, mają zupełnie inne warunki gospodarcze, w tym chociażby miks energetyczny czy poziom rozwoju infrastrukturalnego, niż kraje Europy Zachodniej. Polityki unijne muszą zacząć uwzględniać te różnice, na co powinna naciskać administracja krajowa.
W obszarze ochrony rynku już podjęto pewne działania, jak choćby wprowadzenie na listy sankcyjne podmiotów, które obchodzą sankcje. Jednak branża potrzebuje także wsparcia przy inwestycjach związanych z dekarbonizacją np. w magazyny energii, uproszczenia procedur administracyjnych dla OZE oraz mechanizmów takich jak kontrakty różnicowe. Bez zaangażowania rządu nie będzie możliwa odpowiednio szybka budowa tanich i stabilnych źródeł energii, niezbędnych do osiągnięcia celów transformacji energetycznej, w czasie, gdy branża musi jednocześnie realizować liczne wymagania Zielonego Ładu, od gospodarki obiegu zamkniętego po system rejestracji chemikaliów.
Priorytetem firm jest przetrwanie w obliczu silnej konkurencji cenowej — przede wszystkim z Chin, ale także z Rosji, Białorusi, Indii czy USA
SB: Co robią firmy, żeby poradzić sobie z tą trudną sytuacją?
TZ: W tej chwili priorytetem firm jest przetrwanie w obliczu silnej konkurencji cenowej — przede wszystkim z Chin, ale także z Rosji, Białorusi, Indii czy USA, gdzie koszty energii i obciążenia regulacyjne są niższe. Jednocześnie przedsiębiorstwa we własnym zakresie wdrażają pewne rozwiązania, które pozwalają realizować kosztowne cele unijne, bo ich niewypełnienie grozi karami i utratą klientów wymagających „zielonych” rozwiązań. Mimo trudnych warunków rynkowych wiele firm nadal realizuje inwestycje związane z transformacją energetyczną i wypełnianiem celów np. środowiskowych. To jest bardzo ważne dla budowy bezpieczeństwa energetycznego i poprawy oddziaływania na środowisko. Choć po pierwszych pięciu miesiącach roku 2025 wyniki branży są nieco lepsze niż przed rokiem, wciąż pozostają poniżej poziomów sprzed wybuchu wojny w Ukrainie. Małe firmy, które stanowią zdecydowaną większość, skupiają się na utrzymaniu się na rynku, podczas gdy duże przedsiębiorstwa, dysponujące większym potencjałem inwestycyjnym, starają się kontynuować realizację celów unijnych, bo ich niewypełnienie wiązałoby się z ogromnymi dodatkowymi kosztami. Branża czeka na zmianę podejścia Komisji Europejskiej – na złagodzenie regulacji i modyfikację strategii, które są zbyt kosztowne w realizacji. Odbudowa konkurencyjności i ochrona rynku to fundament, bez którego niemożliwe będzie nie tylko osiągnięcie celów transformacji energetycznej, ale też długofalowe zapewnienie Europie szeroko pojętego bezpieczeństwa.
Materiał został opracowany przez red. Agnieszkę Kamińską, Strefa Biznesu. Źródło: tutaj.