Dr inż. Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego udzielił wywiadu redakcji Przeglądu Technicznego
W nr 7/2024 miesięcznika Przegląd Techniczny pojawił się wywiad z dr inż. Tomaszem Zielińskim, Prezesem Zarządu Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Z Ekspertem Izby rozmawiał red. Zygmunt Jazukiewicz. Rozmowa dotyczyła kondycji i wyzwań przemysłu chemicznego w Polsce i Unii Europejskiej. Podkreślono spadek udziału unijnego przemysłu chemicznego w globalnym rynku oraz zjawisko deindustrializacji w Europie. Prezes Zarządu PIPC podkreślił, że problemy polskiej chemii są częścią szerszych wyzwań europejskich, a także zaalarmował, że import tanich produktów spoza Europy, zagraża lokalnym producentom.
Red. Zygmunt Jazukiewicz: Na niedawnym Kongresie Polskiej Chemii stwierdził Pan, że udział unijnego przemysłu w światowym rynku chemikaliów zmalał z 27% do 14%. Oznacza to, że problem dotyczy całej UE, a nie tylko Polski. Czy istnieją jednak problemy ograniczające się do rynku polskiego?
Dr inż. Tomasz Zieliński, Prezes Zarządu PIPC: Należy zauważyć, że polska chemia jest częścią europejskiej chemii i bezwzględnie musimy patrzeć na nią w szerszym aspekcie niż tylko z poziomu rynku krajowego. Rynek krajowy to główny rynek dla polskich producentów z branży chemicznej i dlatego jest on niezwykle ważny, natomiast ze względu na liczne partnerstwa biznesowe, powiązania, w tym surowcowo-produktowe, musimy patrzeć szerzej na każdą sytuację, z którą mamy do czynienia na poziomie rynku europejskiego. To, co dzieje się w handlu chemikaliami na poziomie całej Europy może mieć bezpośrednie przełożenie na funkcjonowanie branży chemicznej w Polsce. Jako Polska Chemia nadal jesteśmy uzależnieni od wielu czynników geopolitycznych, zachowań dużych przedsiębiorstw funkcjonujących w Europie Zachodniej, ale co najważniejsze, od zachowań innych rynków już w ujęciu globalnym. Problemy na poziomie rynku krajowego są bardzo podobne, a w wielu przypadkach zbieżne, do tych, z którymi zmaga się cała europejska chemia. Dzisiaj brak dobrej ochrony dla producentów europejskich, w tym zwłaszcza polskich, powoduje, że napływ taniej konkurencji do Europy, a tym samym do Polski, znacząco wpływa na ograniczenie konkurencyjności polskich przedsiębiorstw. Z drugiej strony inny stan gospodarki, uwarunkowania surowcowe, miks energetyczny, koszty funkcjonowania na rynku polskim również inaczej pozycjonują możliwości konkurowania przez polskie firmy. Samo wdrażanie regulacji niesie ze sobą w Polsce inne skutki i ryzyka niż w przypadku inaczej rozwiniętych gospodarek Europy Zachodniej. Nałożenie na to regulacji polskich, często dalej idących niż europejskie, dodatkowo powoduje liczne utrudnienia dla funkcjonowania branży.
ZJ: Czy nie sądzi Pan, że udział Europy w światowym przemyśle chemicznym powinien być jakościowy, a nie ilościowy? Mam tu na myśli surowce i materiały ekskluzywne, np. grafen w wyrafinowanych zastosowaniach, nanochemię, metapłyny czy innowacje w recyklingu?
TZ: Owszem, w pewnych grupach produktowych można zastosować podejście jakościowe. Natomiast w ostatnich latach jakość wielu produktów pochodzących z rynków pozaeuropejskich nie odbiega jakością od tych wytwarzanych w Europie. Ich niższe ceny stanowią dodatkowe wyzwanie w kontekście możliwości konkurencji. W wielu przypadkach mamy do czynienia z produktami o charakterze masowym, a w tym zakresie, jak widzimy po zachowaniach wielu rynków światowych, cena jest jednym z najważniejszych czynników. Musimy również wziąć pod uwagę to, że na finalny koszt produkcji i tym samym na ceny produktów końcowych w Europie wpływ mają także np. wysokie ceny energii, koszty regulacji, koszty pracy, które w innych regionach świata mogą być dużo niższe. Patrząc na skalę całej europejskiej chemii postawienie tylko na tzw. surowce i materiały ekskluzywne może nie wystarczyć, aby utrzymać branżę, zwłaszcza w dłuższej perspektywie czasowej.
ZJ: Trend deindustrializacji, o którym Pan wspomina jest ogólnoeuropejski. Jak, Pana zdaniem, Polska na swoim obszarze gospodarczym może go powstrzymać?
TZ: Trend deindustrializacji jest ogólnoeuropejski, natomiast musimy patrzeć na niego nie tylko przez przenoszenie produkcji z Europy do tańszych regionów świata, ale również przez lokowanie nowych inwestycji przez kraje nieeuropejskie właśnie w regionach, gdzie występują niższe koszty produkcji. Trend ten jest bardzo niebezpieczny dla Europy i to nie tylko w branży chemicznej, ale też innych dziedzinach gospodarki. Jednym z pilnych działań, które mogą go powstrzymać, może być wprowadzenie skutecznych mechanizmów ochrony rynku dla produktów importowanych spoza Europy, zwłaszcza tych, które mają wątpliwe źródło pochodzenia, jakość, lub istnieją podejrzenia, że mogą nie spełniać standardów środowiskowych, obowiązujących na rynku europejskim. Ponadto wprowadzenie pewnych zachęt np. finansowych mogłoby skłonić przedsiębiorstwa do pozostania i dalszego inwestowania na rynku europejskim. W dłuższej perspektywie działania, które mogłyby być skuteczne dla rynku polskiego, muszą być także prowadzone na poziomie całego rynku europejskiego. Trudno sobie wyobrazić, że będziemy mocno inwestować w powstrzymanie deindustrializacji w Polsce, podczas gdy będzie ona dalej zachodzić w innych krajach europejskich. Mechanizmy ochrony muszą być wspólne dla całego rynku wspólnotowego tak, aby producenci polscy i europejscy mogli rywalizować z producentami pozaeuropejskimi na zasadach zdrowej i uczciwej konkurencji.
ZJ: Kto ma być adresatem Manifestu Polskiej Chemii, jaki przygotowuje Izba – organa Unii Europejskiej czy polski rząd? Może należy działać w porozumieniu z eksponentami przemysłu chemicznego w innych państwach?
TZ: Manifest Polskiej Chemii jest zbiorem licznych postulatów polskiego przemysłu chemicznego, zebranych w sześciu filarach: ochrona rynku, transformacja energetyczna, zrównoważona chemia, gospodarka cyrkularna, sprzyjające regulacje i przyszłość Polskiej Chemii. Ich realizacja może przyczynić się do odbudowy i umocnienia konkurencyjności branży chemicznej w Polsce. Adresatem jest zarówno polska, jak i unijna administracja. Manifestem zwracamy uwagę na liczne ryzyka i newralgiczne obszary dla branży, ale także sygnalizujemy najistotniejsze potrzeby, w zakresie których zapraszamy administrację krajową i unijną do współpracy. Z założenia prace nad Manifestem będą w niektórych obszarach prowadzone na poziomie administracji krajowej. Postulaty będą też kierowane do władz unijnych, w tym Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej. Już teraz zamierzamy rozpocząć prace nad Manifestem wspólnie z polskimi europarlamentarzystami. Kluczowe działania przygotowujemy do realizacji w ramach Prezydencji Polski w Radzie Unii Europejskiej, która rozpoczyna się 1 stycznia 2025 r. To jednak nie wszystko. Zakładamy, że Manifest będzie żywym dokumentem. W przypadku niektórych postulatów konieczne jest natychmiastowe podjęcie działań, natomiast realizacja innych przekłada się na dłuższy horyzont czasowy, co powoduje, że będziemy nad nimi pracować w ramach całej kadencji polskiej prezydencji. Oczywiście, przewidujemy współpracę z partnerami branżowymi przemysłu chemicznego w Europie. Jednym z takich partnerów może być Europejska Rada Przemysłu Chemicznego (Cefic), której Izba jest członkiem, w tym również w ramach klastra Europy Centralnej m.in. Grupy Wyszehradzkiej.
Spis całej rozmowy znajduje się tutaj.
Źródło: Przegląd Techniczny