Bezpieczeństwo żywnościowe zaczyna się od nawozów

 Bezpieczeństwo żywnościowe zaczyna się od nawozów

Kiedy myśli się o bezpieczeństwie, pierwsze skojarzenia kierują do kwestii militarnych czy energetycznych. Tymczasem jednym z jego mniej oczywistych, a zarazem kluczowych filarów jest bezpieczeństwo żywnościowe. Nie sprowadza się ono wyłącznie do dostępności żywności na półkach. Fundamentem są stabilne dostawy środków produkcji, między innymi nawozów mineralnych, będących wcześniejszym i niezbędnym ogniwem całego łańcucha wartości. Zapraszamy do lektury artykułu autorstwa Szymona Domagalskiego, Radcy ds. Regulacji w Polskiej Izbie Przemysłu Chemicznego, który ukazał się w ramach trzeciego numeru Magazynu Polska Chemia w 2025 r. Materiał został opracowany we współpracy z Grupą Azoty.

Polska Izba Przemysłu Chemicznego (PIPC), dostrzegając rosnące zagrożenie ze strony rosyjskiego importu, od początku 2024 r. prowadziła intensywne działania rzecznicze zarówno w kraju, jak i na forum unijnym. Dzięki współpracy branży, administracji i partnerów europejskich udało się doprowadzić do wprowadzenia ceł ochronnych, które stały się jednym z kluczowych elementów walki o bezpieczeństwo żywnościowe Polski i całej Unii.

Rosyjskie nawozy jako narzędzie wojny hybrydowej

W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę i kryzysu energetycznego europejski rynek nawozów stanął przed bezprecedensowym wyzwaniem. Rosja, mając ograniczoną możliwość eksportu gazu do UE, zaczęła kierować jego nadwyżki do produkcji nawozów, które następnie, już jako gotowy produkt, trafiały na rynek unijny. Import tanich nawozów z Rosji i Białorusi gwałtownie wzrósł, zalewając rynki UE. Tylko w 2024 r. kraje Unii Europejskiej sprowadziły aż 4,4 mln ton rosyjskich nawozów za ok. 1,5 mld euro, co stanowiło około 30% całego unijnego importu. Ta sytuacja wskazuje na realne ryzyko, że krótkoterminowa korzyść w postaci tańszego importu przekształci się w długofalowe uzależnienie od dostaw ze Wschodu, zagrażając bezpieczeństwu żywnościowemu Europy.

Dynamiczny wzrost importu nawozów z Rosji i Białorusi postrzegany jest jako element wojny hybrydowej prowadzonej przez Kreml przeciw UE. Celem takich działań jest osłabienie europejskiego, w tym polskiego, przemysłu chemicznego, aby w dłuższej perspektywie podważyć bezpieczeństwo żywnościowe całej Unii. Rosyjscy producenci korzystają z taniego gazu subsydiowanego przez państwo, który stanowi 60–80% kosztów produkcji nawozów azotowych, i stosują agresywną strategię cenową, wypierając unijnych producentów z rynku. To wywiera presję na krajowych wytwórców i zagraża tysiącom miejsc pracy w Europie.

Polska szczególnie narażona na presję importową

Jako kraj szczególnie narażony na skutki tej strategii, Polska mocno odczuwa tę presję. W sezonie 2021/2022 import stanowił tylko 32% krajowego zużycia nawozów, resztę zapewniała produkcja krajowa. Dwa lata później import osiągnął niemal 60%, przewyższając udział rodzimej produkcji. Co istotne, rosyjskie dostawy stopniowo wypierały także innych dostawców. Jeszcze w 2022 r. Rosja i Białoruś odpowiadały za 37% importu nawozów do UE z państw trzecich, rok później było to 42%, a w 2024 r. już około 65%. Zmiany te pokazują, że Rosja przejmuje kontrolę nad europejskim rynkiem nawozów, nie tylko kosztem lokalnych producentów, lecz także dotychczasowych dostawców m.in. z Maroka, Algierii czy Omanu. Utrzymanie takiego trendu oznaczałoby stopniowy upadek europejskiego przemysłu nawozowego, a w konsekwencji uzależnienie rolników od jednego, nieprzewidywalnego dostawcy.

Pułapka cenowa dla rolników

Początkowo ryzyka te nie były postrzegane jako bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego. W debacie publicznej dominowała narracja, że napływ tańszych nawozów przynosi rolnikom oszczędności. Rzeczywiście, niższa cena początkowo oznacza mniejsze koszty produkcji. Jednak jest to swoista pułapka cenowa, ponieważ w perspektywie kilku lat tańszy nawóz może stać się narzędziem eliminacji konkurencji i uzależnienia rynku od jednego kierunku dostaw. Dlatego interes rolników i krajowych zakładów nawozowych jest wspólny. Jeśli rodzime zakłady upadną, ceny importu z pewnością wzrosną, bowiem władze w Moskwie traktują nawozy jako narzędzie polityczne. Wystarczy decyzja administracyjna, by ograniczyć eksport lub podnieść ceny, co wywołałoby szok kosztowy w rolnictwie i przełożyło się na destabilizację rynku żywności.

Tak jak przemysł chemiczny jest fundamentem całej gospodarki odpowiadając za 90 procent produktów powstających przy jego udziale, tak przemysł nawozowy jest fundamentem produkcji żywności. Już ponad pół wieku temu Norman Borlaug, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, udowodnił, że nawozy azotowe są niezbędnym warunkiem wyżywienia miliardów ludzi na Ziemi. Dlatego jeśli Europa chce utrzymać samowystarczalność i bezpieczeństwo żywnościowe, musi chronić własny przemysł nawozowy i uniezależnić się od dostaw z krajów, które traktują środki produkcji rolnej i samą żywność jako instrument politycznego nacisku. Nasza aktywność w Brukseli związana z wprowadzaniem ceł na nawozy ze wschodu konsekwentnie pokazała, że w regulacjach rynku nawozów  nie chodzi o protekcjonizm, ale o stworzenie uczciwych warunków konkurencji. Produkty ze wschodu, powstające dzięki tanim, subsydiowanym surowcom i nie obciążone kosztami środowiskowymi, wypierały europejskich producentów, jednocześnie wspierając finansowo agresywną politykę Rosji. W tej sytuacji wprowadzenie ceł ochronnych stało się nie wyborem, lecz koniecznością. Ostatnie głosy docierające z Brukseli sygnalizują, że sektor chemiczny i nawozy zaczyna znów być traktowany jako strategiczny dla przyszłości Europy. To potwierdzenie tezy Justusa von Liebiga sprzed 150 lat, że “chemia jest matką wszystkich przemysłów”. Bez niej nie ma nowoczesnego rolnictwa ani pewnych dostaw żywności, tak jak nie ma innych dziedzin gospodarki. Naszą odpowiedzialnością jest dbałość o zrównoważony rozwój tego sektora, z korzyścią dla wszystkich interesariuszy – skomentował Andrzej Skolmowski, Prezes Zarządu, Grupa Azoty. 

PIPC mobilizuje działania – od argumentów po decyzje Brukseli

Już od początku 2024 r. Polska Izba Przemysłu Chemicznego (PIPC), przy aktywnym wsparciu firm członkowskich, prowadzi intensywne działania rzecznicze. Obejmują dialog z decydentami, od poziomu eksperckiego w ministerstwach, rozmowy polityczne z ministrami i parlamentarzystami, a także działania komunikacyjne w mediach rolniczych, aby dotrzeć do rolników i budować społeczne poparcie. Choć początkowo pojawiały się wątpliwości co do proponowanych rozwiązań, dzięki wspólnym wysiłkom branży nawozowej i argumentacji opartej na danych, udało się zbudować międzyresortowe zrozumienie i świadomość, że szybkie rozwiązanie problemu leży w żywotnym interesie Polski.

Od pierwszego sygnału o zagrożeniu, poprzez pracę nad zestawem argumentów, aż po decyzje Komisji Europejskiej o nałożeniu ceł, kluczowe było znalezienie wspólnego języka między producentami, dystrybutorami i administracją publiczną. Początkowe obawy o wzrost cen czy brak dostępności nawozów udało się rozwiać, wskazując, że polski i europejski sektor nawozowy dysponuje potencjałem, by z nadwyżką pokryć zapotrzebowanie rynku. Analizy renomowanych firm doradczych oraz raporty dowodziły, że nawet w scenariuszu całkowitego wyeliminowania rosyjskiego mocznika z rynku UE wzrost cen byłby ograniczony (ok. 5–10 EUR/t), a wpływ na rolników marginalny. Według danych Komisji Europejskiej zakupy nawozów stanowią średnio 6% kosztów produkcji w gospodarstwach rolnych, do 12% w uprawach polowych, co oznacza, że wzrost ceny mocznika o 10 EUR/t przełożyłby się jedynie na zwiększenie całkowitych kosztów produkcji o ok. 0,12% dla ogólnego rolnictwa i 0,24% dla gospodarstw roślinnych.

Przedstawiciele PIPC i firm nawozowych podczas posiedzeń komisji sejmowych, spotkań z ministrami i obrad zespołów parlamentarnych wyjaśniali mechanizmy kryzysu. Podkreślali m.in., że polskie zakłady mogą z nadwyżką pokryć krajowe zapotrzebowanie, a rolnicy nie pozostaną bez zaopatrzenia nawet po ograniczeniu importu z Rosji i Białorusi. Efektem była rosnąca świadomość, że ochrona rynku nawozów jest kwestią polskiej racji stanu i elementem bezpieczeństwa żywnościowego kraju i UE. Polska administracja zaczęła podejmować intensywne działania dyplomatyczne, a prezentowana argumentacja wpisała się w priorytety polskiej prezydencji, której hasłem przewodnim było szeroko rozumiane bezpieczeństwo.

Cła ochronne – pierwszy krok w stronę bezpieczeństwa

Pod koniec 2024 r. Polska wraz z krajami bałtyckimi oficjalnie zaapelowała w Radzie UE o zastosowanie ceł ochronnych na nawozy z Rosji i Białorusi. Skoncentrowane działania rzecznicze przyniosły efekt. 28 stycznia 2025 r. Komisja Europejska zaproponowała rozporządzenie podnoszące cła na te produkty. PIPC wraz z firmami członkowskimi prowadziła dalszy dialog z Komisją, przedstawicielami Polski w Radzie UE i europarlamentarzystami. Współpraca z Fertilizers Europe i Business & Science Poland wzmocniła argumentację wobec decydentów i pomogła utrwalić przekonanie, że bezpieczeństwo żywnościowe musi być priorytetem, mimo oporu silnego lobby rolniczego COPA-COGECA.

22 maja 2025 r. Parlament Europejski zdecydowaną większością głosów (411 za przy 100 przeciw) przyjął nowe przepisy. Od 1 lipca 2025 r. importowane nawozy azotowe z Rosji i Białorusi zostały objęte stawką celną 6,5% oraz dodatkową opłatą 40–45 EUR za tonę. Opłata ta będzie stopniowo rosła aż do 315–430 EUR/t do 2028 r., co w długim terminie znacząco ograniczy opłacalność importu z tych kierunków.

Potrzeba krajowych rozwiązań systemowych

Wprowadzenie ceł to ogromny sukces, ale to tylko część rozwiązania. Dla pełnej ochrony polskiego rynku nawozów konieczne są także działania krajowe, które uszczelnią system i utrudnią obchodzenie ograniczeń. Ogromny wzrost importu nawozów mineralnych w I kwartale 2025 r. w porównaniu z latami ubiegłymi wskazuje na rosnącą skalę problemu i ryzyka związane z przejrzystością obrotu.

Według szacunków Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej – PIB, w I kwartale 2025 r. do Polski sprowadzono rekordowe 1,7 mln ton nawozów mineralnych, co oznacza wzrost rok do roku o blisko 40%. Najwięcej nawozów pochodziło z Federacji Rosyjskiej, aż 633,5 tys. ton o wartości niemal 960 mln zł. To poziom bezprecedensowy, o 60% wyższy niż dotychczasowy rekord z I kwartału 2016 r.

Przy tak dużym wolumenie, zwłaszcza z kierunków obarczonych ryzykiem geopolitycznym, rośnie prawdopodobieństwo obchodzenia sankcji poprzez fałszowanie deklaracji pochodzenia, zmianę tras czy pozorowanie tranzytu. Dodatkowym problemem jest brak spójnego systemu identyfikacji dalszej dystrybucji nawozów po przekroczeniu granicy RP, gdzie trafiają, jak są magazynowane i sprzedawane. Utrudnia to organom nadzoru, w szczególności PIORiN, skuteczną kontrolę warunków przechowywania, oznakowania oraz zgodności z deklarowanym składem. Brak transparentności zwiększa także ryzyko nadużyć podatkowych i wprowadzania na rynek partii bez wymaganej dokumentacji. To pokazuje pilną potrzebę wdrożenia postulowanego przez PIPC rejestru podmiotów wprowadzających nawozy na rynek jako narzędzia do monitorowania importu i eliminowania luk w nadzorze.

Współpraca z administracją krajową

Dzięki dobrej współpracy z Ministerstwem Rolnictwa, PIORiN i przedsiębiorstwami udało się przejść do zaawansowanego etapu prac nad rozwiązaniami legislacyjnymi. W ramach grupy roboczej przygotowano wstępną propozycję przepisów dotyczących rejestru, która czeka na dalsze procedowanie. PIPC traktuje ten rejestr jako kluczowy element pakietu narzędzi ochronnych, domykający system unijnych regulacji i krajowych działań kontrolnych. Równolegle Izba apeluje o rozszerzenie systemu SENT na nawozy, by wzmocnić kontrolę transportu i wykorzystać sprawdzone rozwiązania stosowane już w innych branżach.

Na uwagę zasługuje także współpraca z organami skarbowymi i służbami. Krajowa Administracja Skarbowa pod koniec 2024 r. wpisała na listę sankcyjną kilka podmiotów pośredniczących w imporcie z Białorusi, co praktycznie zatrzymało handel z tego kierunku. Równolegle Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozpoczęło prace nad ustawą o środkach ograniczających, która umożliwi wprowadzanie sankcji sektorowych. To odpowiedź na mało skuteczną praktykę dodawania kolejnych pojedynczych firm, która nie nadążała za skalą problemu. Import z Rosji pozostaje większym wyzwaniem, bo kanałów dystrybucji i metod obchodzenia sankcji jest więcej, tym bardziej potrzebne są rozwiązania systemowe obejmujące całe sektory, a nie tylko pojedyncze podmioty.

Bezpieczeństwo żywnościowe polską racją stanu

Zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego i wzmocnienie pozycji polskiego sektora nawozowego to proces długotrwały, wymagający cierpliwości, konsekwencji i budowania zaufania. Nie da się go zrealizować w ramach jednej decyzji ani jednej regulacji. Potrzebna jest ścisła współpraca wielu resortów i instytucji oraz wyważony dialog z rolnikami i partnerami branżowymi. Kluczowe jest też łączenie działań na poziomie UE, takich jak cła ochronne, z inicjatywami krajowymi, które uszczelniają rynek i ograniczają szarą strefę.

Dzisiejsze wyzwania pokazują, że tylko konsekwentne, wielopoziomowe działania mogą zapewnić rolnikom stabilne dostawy nawozów po uczciwych cenach, a jednocześnie ochronić przemysł przed nieuczciwą konkurencją. To droga wymagająca wysiłku, ale konieczna, jeśli chcemy budować trwałe fundamenty bezpieczeństwa żywnościowego Polski i całej Unii Europejskiej. Bo bezpieczeństwo żywnościowe to nie abstrakcyjny termin, lecz gwarancja stabilności gospodarki, pewności dla rolników i codziennego bezpieczeństwa obywateli.

Materiał został opublikowany w Magazynie Polska Chemia 3/2025, który można pobrać tutaj.

Posty pokrewne