“Lepsze jest często wrogiem dobrego” – rozmowa na temat Strategii ds. zrównoważonych chemikaliów z Kamilem Szydłowskiem z BASF Polska

 “Lepsze jest często wrogiem dobrego” – rozmowa na temat Strategii ds. zrównoważonych chemikaliów z Kamilem Szydłowskiem z BASF Polska

Zapraszamy do lektury i obejrzenia pierwszego z serii wywiadów z ekspertami sektora chemicznego. Prezentujemy rozmowę na temat CSS – czyli Strategii ds. zrównoważonych chemikaliów i tego, co oznacza ona dla branży chemicznej, którą z Kamilem Szydłowskim, ekspertem z BASF Polska przeprowadziła dr inż. Anna Zalewska z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.

dr inż. Anna Zalewska, Senior Ekspert, Pion Rzecznictwa i Legislacji, Polska Izba Przemysłu Chemicznego: Dzień dobry, Państwu. Jest dzisiaj ze mną Pan Kamil Szydłowski, Advocacy Manager, firma BASF.

Kamil Szydłowski, Advocacy Manager, BASF Polska Sp. z o.o.: Dzień dobry.

dr inż. Anna Zalewska: Chciałabym dzisiaj porozmawiać na temat Strategii ds. zrównoważonych chemikaliów (CSS) i jej wpływu na branżę chemiczną. Panie Kamilu, zgodnie ze strategią CSS chemikalia mają być bezpieczne i zrównoważone na etapie projektowania. Ale czy wiemy, co tak naprawdę oznaczają te dwa hasła? Czy Komisja Europejska przedstawiła jakiekolwiek definicje? I czy zostało przedstawione jakiekolwiek stanowisko przemysłu w tym aspekcie?

Kamil Szydłowski: Rzeczywiście strategia CSS zakłada albo wycofanie, albo ograniczenie dostępu do większości chemikaliów. I tak naprawdę, jednym z najbardziej istotnych elementów czy mechanizmów tej strategii jest rozszerzenie ogólnego podejścia do zarządzania ryzykiem, a więc znanego do sporządzenia REACH mechanizmu, który rzeczywiście w oparciu o swoiste właściwości substancji będzie wykluczał z tego rynku szereg substancji.

Wszystkie te wycofywane z powodów regulacyjnych produkty mają zostać według koncepcji Komisji Europejskiej zastąpione bardziej zrównoważonymi i bardziej bezpiecznymi chemikaliami już na etapie projektowania. Komisja zobowiązała się do tego, aby sprecyzować oba te pojęcia i doprecyzować tak naprawdę, co one mają w powszechnym obiegu oznaczać, dlatego, że do tej pory posługiwaliśmy się różnymi metodologiami, różnymi językami. I rzeczywiście naszym zdaniem wypracowanie jednolitych standardów i jednolitych definicji obu tych parametrów jest istotne i ma to znaczenie nie tylko dla producentów, którzy oczywiście muszą podejmować dla naszych klientów decyzje biznesowe, którzy także mają do dyspozycji szereg alternatyw, lecz ma to też duże znaczenie dla administracji. Ta strategia jasno pokazuje bowiem, że ma to być wskazówka dla administracji, która np. organizuje konkursy na wsparcie publiczne. Mówimy tutaj o m.in. programie LIFE, programie Horyzont Europa. Wszyscy ubiegający się o wsparcie publiczne z tych programów powinni też bacznie śledzić, jak regulator rozumie oba te kryteria po to, aby w momencie ubiegania się o te środki rzeczywiście wiedzieć, z jakimi konsekwencjami może się to wiązać. To z jednej strony nic nowego, bo substytucje znamy już od lat i jako rynek też uczestniczymy np. w Programie Odpowiedzialność i Troska. Z drugiej strony rzeczywiście określenie tak precyzyjnych kryteriów już na etapie projektowania czy tego procesu badawczo-rozwojowego jest pewnym novum. I my w BASF-ie oczywiście widzimy w tym znaczącą możliwość budowania przewagi konkurencyjnej. Posiadamy własny system scoringowy, który pozwala nam nie tylko klasyfikować produkty, lecz także porównywać je ze sobą. Widzimy w tym również znaczącą szansę budowania przewagi konkurencyjnej na rynku.

W 2020 r. wartość sprzedaży tzw. akceleratorów, czyli tych produktów, które w największym stopniu wyprzedzają rynek i przysparzają nam tej wartości dodanej właśnie w aspekcie zrównoważoności osiągnęła około 17 mld euro. Osiągnęliśmy również cel zakładany na 2025, także jesteśmy przekonani, że zrównoważoność i bezpieczeństwo produktów to istotny aspekt, także biznesowy. Stanowisko przemysłu w aspekcie SSbD (Safe and Sustainable by Design – przyp. red.), bo tak nazywamy zrównoważoność i bezpieczeństwo chemikaliów według tej koncepcji Komisji, ma istotne znaczenie. My uważamy, że oczywiście jest to potrzebne, abyśmy ujednolicili te standardy, abyśmy mówili wspólnym językiem. Oczywiście sądzimy, że powinno to być oparte o znane już metodologie, np. znaną już przez rynek metodologii Światowej Rady Biznesu ds. Zrównoważonego Rozwoju, która już takiej metody używa. Uważamy, że nie ma potrzeby budować tutaj nowego systemu od zera, ale oprzeć się już na tym, co rynek zna i stosuje od lat. Jesteśmy też przekonani, że powinny to być niewiążące kryteria, tak abyśmy nie ograniczali tego procesu badawczo-rozwojowego, bo rzeczywiście nakładając zbyt rygorystyczne reguły, możemy w efekcie tak naprawdę ograniczyć dostęp do znanych i również dopiero opracowywanych produktów. Jestem przekonany, że te elementy powinny być wzięte pod uwagę, a przede wszystkim powinny one być oparte o ocenę ryzyka. I tego, jako przemysł trzymamy się najmocniej.

dr inż. Anna Zalewska: Czyli jest to szansa dla przemysłu przy spełnieniu określonych wymagań i doprecyzowaniu tych pojęć, zgadza się?

Kamil Szydłowski: Zgadza się.

dr inż. Anna Zalewska: W niedawnym czasie Centrum Badawcze Komisji Europejskiej JRC przygotowało, opublikowało raport na temat Safe and Sustainable by Design. Czy tutaj możemy sięgnąć do tego raportu, aby znaleźć więcej szczegółowych informacji? Czy istnieją również propozycje wytycznych dotyczących tych nowych zamienników substancji zastępczych?

Kamil Szydłowski: Tak, rzeczywiście Komisja opracowała tutaj dwie matryce, do których powinniśmy przykładać każdą nowo projektowaną, ale także już dostępną na rynku substancję. Pierwszych osiem wytycznych dotyczy etapu projektowania, natomiast kolejnych pięć kroków to już ocena produktu tego finalnego. Jeżeli chodzi o te wytyczne dla etapu projektowania, Komisja nakazuje w pierwszej kolejności analizować efektywność materiałową i tak naprawdę analizować dostępne sposoby ograniczania surowców krytycznych. Jeżeli chodzi o drugi element, czy drugie kryterium, to jest emisyjność, możliwość uwalniania lotnych związków organicznych w trakcie procesu produkcji. Komisja nakazuje unikać tych elementów. Trzecim elementem jest chyba najistotniejsza dzisiaj efektywność energetyczna, a więc konieczność minimalizowania zużycia energii. To jest szczególnie istotne w obliczu rosnących kosztów nośników, ale też samej energii. Wykorzystanie recyklatów w miejsce stosowanych dostępnych dzisiaj surowców pierwotnych – to jest czwarty element, który Komisja nakazuje brać pod uwagę w trakcie projektowania i w trakcie samego procesu produkcji. Ostatnim elementem jest unikanie substancji utrudniających proces recyklingu. To rzeczywiście bardzo istotne, abyśmy wybierali nie tylko materiały o możliwie wydłużonej żywotności, tak aby one służyły nam w obiegu jak najdłużej, ale także abyśmy pamiętali o tym, że ten cykl życia każdego produktu w którymś momencie się kończy i abyśmy rzeczywiście nie utrudniali późniejszego procesu recyklingu czy mechanicznego, czy również chemicznego, który oczywiście zdobywa w ostatnim czasie sporo uwagi. Natomiast faza ocena bezpieczeństwa i zrównoważoności produktu to już jest drugi etap oceny.

I tutaj na pierwszy rzut oka rzeczywiście Komisja zwraca uwagę na konieczność analizowania właściwości swoistych substancji. To jest element, którego my jako przemysł uważamy, że nie powinniśmy w tym momencie analizować jako pierwszego, dlatego że Komisja proponuje tutaj punkty odcięcia, to znaczy substancje klasyfikowane jako są SVHC (Substances of Very High Concern – przyp. red.), a więc te, które wzbudzają najwięcej obaw, rzeczywiście nie będą mogły być uznawane za bezpieczne i zrównoważone. To oznacza, że tak naprawdę dalsza analiza tych substancji SVHC będzie pozbawiona sensu, bo one już po tym pierwszym elemencie będą miały tak naprawdę ocenę negatywną. Wszystkie pozostałe substancje, które nie będą klasyfikowane jako SVHC, będą skategoryzowane wobec kilku kryteriów, w zależności od tego, jak poszczególne elementy będą realizowane, do kategorii jednej, drugiej lub trzeciej. Rzeczywiście substancje, które przejdą przez to sito, będą następnie poddawane klasycznej ocenie ryzyka. I to jest coś, z czym się oczywiście jako przemysł zgadzamy. To jest klasyczne ocena, którą powinniśmy kontynuować. Niestety jest ona postawiona w drugim rzędzie – dopiero po tej analizie swoistych właściwości, z czym się zdecydowanie jako przemysł nie zgadzamy.

Kolejnym krokiem jest tak naprawdę analizowanie specyficznych okoliczności użycia danej substancji, dostępnych środków kontroli i tego, w jakich tak naprawdę okolicznościach tej substancji mamy używać. I tutaj również Komisja proponuje punkt odcięcia – to znaczy te substancje, które w swoich specyficznych okolicznościach będą wykazywały najniższe możliwości, najniższe osiągi w zakresie bezpieczeństwa i zrównoważoności również nie będą mogły być uznane za bezpieczne i zrównoważone. Ostatni etap oceny to aspekty środowiskowe oraz taka klasyczna analiza zysków i strat społeczno-gospodarczych.

To, co rzuca się od razu w oczy, to rzeczywiście przyznanie pierwszeństwa bezpieczeństwu – Komisja nawet w grafice, która jest załącznikiem do wspomnianego raportu JRC wskazuje, że to bezpieczeństwo ma być analizowane na pierwszym miejscu, dopiero w drugiej kolejności – aspekty środowiskowe. Natomiast ta analiza społeczno-gospodarcza rzeczywiście zepchnięta jest na trzeci poziom, co ma istotne znaczenie, bo w trakcie procesu badawczo-rozwojowego napotykamy na szereg dylematów. Co jeżeli np. opracujemy produkt, co prawda bezpieczniejszy, ale do jego produkcji zużyjemy więcej materiałów? Co, jeżeli wyprodukujemy rzeczywiście substancję bardziej trwałą, która rzeczywiście będzie mogła dłużej w swojej istocie funkcjonować? Jeśli jednak do jej wyprodukowania zużyjemy więcej energii, w praktyce bilans zysków i strat może okazać się nieoczywisty.

dr inż. Anna Zalewska: Dokładnie tak. Bardzo dziękuję za to przedstawienie tych szczegółowych informacji. Zachęcamy Państwa do sięgnięcia, do spojrzenia do raportu JRC i zapoznania się z tymi wszystkimi wstępnymi wytycznymi. Natomiast oczywiście tutaj Strategia ukierunkowana jest na to niwelowanie oddziaływania negatywnego na człowieka i na środowisko, ma prowadzić również do zamknięcia obiegu, czyli te wszystkie nasze materiały, produkty muszą następnie ulegać ponownemu wykorzystaniu i tak też mają być projektowane. Zależy nam wszystkim na holistycznym spojrzeniu na substancję. Patrzymy na tę inicjatywę od jakiegoś czasu z pewną obawą, nie ukrywajmy. Chciałam dowiedzieć, czy zatem jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytanie, co ona oznacza dla przyszłości branży chemicznej i czego tak naprawdę możemy się spodziewać? Czy już możemy troszeczkę wybiegać w przyszłość?

Kamil Szydłowski: Moim zdaniem patrzymy na nią z obawą, ale też jednak pewnym optymizmem, bo to – pamiętajmy – jest jednak oczekiwany krok ze strony Komisji Europejskiej, bo zgadzamy się co do tego, że te standardy powinny być ujednolicone. Powinniśmy rozmawiać jednym językiem, natomiast pamiętajmy, że „lepsze jest często wrogiem dobrego”, to znaczy nie powinniśmy wybiegać zbyt w przyszłość, nie powinniśmy tego procesu innowacji utrudniać. Część ekspertów uważa, że zbyt rygorystyczne nałożenie poszczególnych kryteriów i zbyt wąskie rozumienie może tę zdolność badawczo-rozwojową czy w ogóle wolność procesu innowacji rzeczywiście ograniczać. Kryteria SSbD wyznaczyły pewien kierunek, w jakim będą rzeczywiście zmierzały starania europejskiej chemii, wszystkich tych działów B+R, tak aby rzeczywiście substancje wzbudzające obawy, zastępować ich lepszymi, bezpieczniejszymi i bardziej zrównoważonymi alternatywnymi. Istotne jest to, aby śledzić na bieżąco te kryteria po to, aby rzeczywiście wiedzieć, w jakim kierunku zmierzają te regulacje, bo to oszczędzi nam nie tylko środków, ale także czasu, który jest w tym momencie szczególnie istotny.

Myślę, że analizowanie tej sytuacji na bieżąco i uczestniczenie w takich inicjatywach, także prowadzonych przez Polską Izbę Przemysłu Chemicznego, jest bardzo istotne, aby rzeczywiście nie tylko śledzić, ale być może nawet wziąć udział w ramach dyskusji i tych rozmów, które rzeczywiście prowadzą do osiągnięcia ostatecznego kształtu tych przepisów. Będziemy musieli się do nich bowiem dostosować – najpierw jako niewiążących wytycznych, jednak sądzimy, że z czasem staną się one rynkowym standardem. Prawdopodobnie, czy to w ramach rozporządzenia o ekoprojektowaniu produktów, być może staną się kiedyś obowiązującym standardem i wymogiem decydującym o tym, czy produkt do rynku będzie dopuszczony, czy też nie. Wydaje mi się, że jest to bardzo istotne, abyśmy już dzisiaj brali w tych pracach udział i aktywnie podnosili te wątpliwości, które z całą pewnością jako przemysł, ale także jako eksperci mamy. Jestem też przekonany, że firmy, które dziś korzystają z tego typu systemów, również skorzystają na tym, aby te standardy były rzeczywiście jednolite i rozumiane możliwie jednakowo.

dr inż. Anna Zalewska: Tak, bo to teraz jest ten czas, gdzie możemy mieć jakikolwiek wpływ – mniejszy czy większy – na te zapisy, które będą później dotykały branżę, dotykały przemysłu. Nie zapominajmy, że strategia CSS będzie miała wpływ na funkcjonowanie branży chemicznej, jak również znajdzie odzwierciedlenie w szeregu dokumentów unijnych i krajowych. Dzisiaj powiedzieliśmy tylko o jednej z inicjatyw Safe and Sustainable by Design, natomiast w strategiach jest zapisanych znacznie więcej. Wiemy oczywiście o inicjatywie dotyczącej nieodzownych zastosowań Essential Use, o rewizji REACH i CLP, i tutaj również o tych elementach, o których Pan powiedział, związanych z zarządzaniem ryzykiem, czyli GRA. Myślę, że jeszcze niejednokrotnie będziemy mieli przyjemność porozmawiać na ten temat. Zachęcam Państwa do śledzenia dalszych informacji. Bardzo dziękuję.

Kamil Szydłowski: Dziękuję serdecznie za rozmowę.

https://youtu.be/cistrceaNos

Posty pokrewne